Ktoś powiedział, że „starość zaczyna się wtedy, kiedy miejsce marzeń zajmują wspomnienia”. Chyba się wobec tego starzeję, bo od jakiegoś czasu tak jest właśnie ze mną.
Broniąc się, próbując oddalić tę nieuchronną perspektywę, do jakiej wszyscy ostatecznie zmierzamy – najczęściej uciekam mimowolnie we wspomnienia i to naturalnie w te najmilsze. Wszak „wspomnienia to jedyny wehikuł czasu, jakim dysponujemy”… Te najmilsze sięgają przeważnie wczesnej młodości, kiedy to byliśmy beztroscy, w pełni zdrowia i energii, nabuzowani marzeniami i planami na przyszłość, a świat – co z tego, że naiwnie – zdawał się stać przed nami otworem i zależeć wyłącznie od nas samych.