Kategoria: Uncategorized
Krzysztof Dzierżawski[1], ekspert Centrum Adama Smitha, w artykule pt. Władcy mrówek albo niemiecka lokomotywa[2] z 2002r. dla gazety Życie, opisał dwa sposoby zwyczajowego postrzegania gospodarki przez obywateli.
Pierwszy oparty jest na modelu mechanicznym, według którego gospodarka jest czymś w rodzaju układu współpracujących ze sobą kół zębatych, wprawianych w ruch za pomocą koła zamachowego. Znaczna część osób woli jednak porównywać ją do składu wagonów – najlepiej jeszcze precyzyjnie uporządkowanego – ciągniętego przez lokomotywę. Za taką „lokomotywę gospodarczą” zazwyczaj uważa się budownictwo, ale niekiedy też zjawiska takie jak „popyt wewnętrzny” lub „popyt zewnętrzny” – dla przeciętnego człowieka nieokreślone.


Prezes Narodowego Banku Polskiego w niemal każdym z ostatnich wystąpień zastrzega, że rosnąca w kraju inflacja ma przyczyny zewnętrzne, czyli niezależne od woli i postępowania rządzących. Warto przypomnieć, że jako takie zwykło się wskazywać głównie rosnące ceny importowanych surowców, podrażające rodzimą produkcję. Zwłaszcza cenę ropy naftowej, podbijającą koszty transportu wszelkich materiałów i towarów do miejsc ich ostatecznego wykorzystania. Istotnie – od kwietnia 2020r. rynkowa wartość ropy rosła (z 19,65 dol. za baryłkę do ponad 80. obecnie). Nie bez wpływu na gospodarkę i poziom życia pozostaje także podnoszenie kosztów zużywanej energii w ramach tzw. ETS – unijnego systemu obrotu prawami do emisji CO2, którego wytwarzamy relatywnie dużo. Drugą presją, zwyczajowo podawaną jako obiektywny czynnik inflacji cenowej, są wielkie klęski żywiołowe, drastycznie zmniejszające podaż dóbr w stosunku do krążącego pieniądza. Do takich zaliczana jest towarzysząca nam już drugi rok pandemia, przy której poprzez tzw. lockdowny bardzo poważnie zredukowano aktywność wielu branż. (Chociaż z drugiej strony – to przecież nie wirus Sars Cov-2 podejmował drastyczne decyzje gospodarcze…) Jednak, zarówno szef NBP, jak też rządzący politycy, a w ślad za nimi mainstreamowe media, usilnie pomijają to, co najistotniejsze – rolę prowadzonej od lat polityki społeczno-gospodarczej (politycznie motywowanego rozdawnictwa) w połączeniu z monetarną.
(„Redystrybucja dochodów jest zwykłym złodziejstwem i nie można jej pogodzić z żadną moralnością” – powiedział Leonard Liggio – Prezes Mont Pelerin Society)
Ponieważ ostatnio moje zdrowie zazdrośnie zaczęło przypominać mi o swoich prawach, postanowiłem odwiedzić lekarza rodzinnego i chociaż ogólnie się przebadać. Wizyta jak najbardziej wskazana, choćby ze względów towarzyskich, bo widujemy się średnio raz na dwa lata i tylko przez chwilę – tyle, co na wypisanie L-4 w związku z przeziębieniem. Składkę zdrowotną płacę niewąską. Pan doktor, przy podpisywaniu kontraktu z NFZ-tem, na początku każdego roku z góry otrzymuje z niej też wcale niemały połeć. Pomyślałem zatem, że czas ją chociaż marginalnie wykorzystać.


Podczas jednej ze swoich konferencji prasowych w sierpniu br., Donald Tusk – znajdując się pod presją żądań obniżki akcyzy na benzynę i olej napędowy – oświadczył, że posunięcie to i tak nie wywołałoby spadku cen paliw, a jedynie zwiększyłoby zyski właścicieli stacji. Premier dalej nie uzasadnił swojej opinii, a przynajmniej wyjaśnienie takie nie zostało opublikowane w mediach.